Pov Lilly
Co ja właśnie zrobiłam? Czy ja się z nim znowu umówiłam? Na randkę? No brawo ja. Rodzina Styles jest jakaś pokręcona nie powiem. Jeszcze miesiąc temu go nienawidziłam. A teraz? Idę z nim na randkę! Znowu.. Czyżby? Nie to nie możliwe.., a może? Ja i Luke.. Czy ja o tym pomyślałam? Nie, nie, dlaczego tak jest, że ktoś kogo nienawidzisz staje się dla Ciebie wyjątkowy? To dobre słowo? Dobra stop! -Ogarnij się i idź już na ten trening - powiedziałam do siebie w myślach .Trzasnęłam drzwiami szafki, w którą wpatrywałam się dobre pięć minut.
-Spokojnie siostra- powiedział Harry.
-O cześć, jestem przecież spokojna. Słyszałam, że się wszystko udało?-zapytałam, choć już dawno wiedziałam.
-Tak - uśmiechnął się. -Ale ona dalej nie zwraca na mnie uwagi. Musze zrobić coś jeszcze - Harry jakby posmutniał.
-No tak.. tak łatwo Ci nie pójdzie, a..-oczywiście nie dane mi było skończyć.
-Lilly dziękuje Ci za wszystko, ale proszę nie pomagaj mi już. Chce to sam załatwić - powiedział Loczek.
-Okay nie ma sprawy. Dasz rade!-mam nadzieje pomyślałam.
-Bo jak nie ja, to kto?- zaśmiał się.
-To życzę powodzenia, lecę na trening, narazie- traciłam go w bark.
-Rozwal tam wszystkich młoda - odpowiedział mi tym samym.
-Jak zawsze- powiedziałam sama do siebie.
Gdy ledwo na nogach wychodziłam z sali dostrzegłam Hope. Od razu ruszyłam do przyjaciółki.
-Jak tam?-zapytałam.
-Dobrze. Możemy już iść, bo jestem głodna - odpowiedziała i ruszyłyśmy w stronę przystanku.
-Właśnie, a propo jedzenia to idę dzisiaj z Lukiem na kolacje.
-Uuuu- zagwizdała Hope.
-Ej!-krzyknęłam.
-No co ej- zaśmiała się.
-Musimy o czymś ważnym porozmawiać i tyle.
-Mhm jasne. Tak to się teraz nazywa?- zaczęła zabawnie poruszać brwiami.
-Przestań - śmiałam się.
Droga do domu minęła nam na śmianiu z byle czego, czyli dzień jak co dzień.
-Lilly?- zapytała mnie Hope pod domem.
-Tak?
-Jemu na prawdę zależy.. Nie zepsuj tego- kiedy ona ostani raz była taka poważna?
-No dzięki- zaśmiałam się. -Postaram się.
-Daj znać potem jak było- cmoknęła mnie w policzek i zniknęła za drzwiami.
"Jemu na prawdę zależy". Resztę dnia chodziło mi to po głowie. Jak już wszystko ogarnęłam poszłam się przebrać i przygotować do wyjścia. -W co ja mam się ubrać? - pomyślałam, chyba jak każda dziewczyna. Najchętniej to bym poszła w dresie. No, ale tak wiem nie wypada. Nie będę się też jakoś specjalnie stroić. Było jeszcze ciepło jak na wrzesień wiec zdecydowałam się na krótki spodenki, koszule, sweterek, a do tego trampki. -No chyba jest dobrze - pomyślałam, przeglądając się w lustrze. Chwyciłam jeszcze torebkę i zeszłam na dół.
-Mamo ja juz wychodzę- krzyknęłam.
-Idziesz z Lukiem? Na prawdziwą randkę?-zapytała, poprawiając mi włosy.
-Mamo! To tylko kolega.
-Dobrze, dobrze. Już ją swoje wiem. To dobry chłopiec kochanie. -Co one powariowały czy co?
-Wiem mamo, pa.
-Bawcie się dobrze - powiedziała.
Patrze na zegarek. 17:55. A może wejde do domu i wyjdę za pięć minut? Lilly kretynko!- powiedziałam sama do siebie. Usiadłam na schodku i czekałam na blondyna.
Hahah... Jak Lili do siebie mówi...
OdpowiedzUsuńTo mnie rozwala! 😂
Hope taka bff i doradza koleżance.
Ja mam nadzieje, że Lukowi i Harremu zależy!
Brakuje mi tu Hoperry! <33
Czekam z niecierpliwością na next!
Pozdrawiam i życzę weny ;**
Nuśka x.x