Bohaterowie

piątek, 21 października 2016

Rozdział 31

Pov Hope

No więc tak.... Ostatnio wiele się przydarzyło.
Pogodziłam się z Harrym w dosyć nietypowy sposób. Nie mam zielonego pojęcia co jest pomiędzy nami ale szczerze mówiąc zaczyna mnie to przerażać.
Nie cierpię nie wiedzieć na czym stoję ugh.
Ale z drugiej strony może lepiej nie wiedzieć? Ehhhh.
Wracając do rzeczywistości właśnie siedzę w moim pokoju razem z moich kochanym kuzynem, który jest zajęty opowiadaniem mi jakiejś historii. 
Szczerze mówiąc przestałam go słuchać zaraz po tym jak zaczął wrzeszczeć i atakować moją poduszkę.

-Dobra dobra stop - przerwałam mu - Mógłbyś powtórzyć? Nic nie rozumiałam - pomińmy to, że nawet nie próbowałam.
-Pokłóciłem się z Lilly - usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie.
-O co?
-Jak wracałem ze szkoły to widziałem ją z jakimś typem,a potem jak byliśmy z restauracji to kelner z nią flirtował i jej powiedziałem, że mi się to nie podoba, a ona wyszła. - Jezus Maria on wygląda jakby miał się za chwilę popłakać
-Czyli krótko mówiąc zrobiłeś jej scenę zazdrości tak? - przytaknął - I co chcesz teraz z tym zrobić?
-Przeprosić tylko, że nie wiem jak.
-Coś wymyśle, a kiedy to zrobię to dam Ci znać. - wstałam z parapetu i go przytuliłam - A teraz Cię przepraszam ale jestem z nią umówiona za 5 minut
-Okay...Mogę tu posiedzieć? - zapytał z nadzieją
-Jasne - uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju. 
Ubrałam buty i wyszłam z domu.
Podbiegłam do drzwi Stylesów i zapukałam.
- Hope? Co ty tutaj robisz? - zapytał Harry 
-Przyszłam do Lilly - powiedziałam i przecisnęłam się koło niego 
-Ej ej ej nie tak szybko. Nawet się ze mną nie przywitałaś - powiedział i przyciągnął mnie do siebie po to, żeby mnie przytulić
-Cześć Harry - powiedziałam przytulona do jego torsu 
-Cześć Hope - wtulił twarz w moje włosy 
-Harry? Mogę iść do twojej siostry? - zaśmiałam się i odsunęłam się od niego 
-Skoro musisz - wywrócił oczami, a ja się zaśmiałam i zaczęłam wspinać się do pokoju Lilly 

-Lilly? - zapytałam i otworzyłam drzwi. 
I co zobaczyłam? Lilly wtuloną w poduszkę.
-Emmmm Lilly? Chcesz o tym porozmawiać? - Podeszłam do niej pogładziłam ją po ramieniu.
-Twój kuzyn jest takim idiotom! Ugh Hope powiedz mi o co mu chodzi do cholery. Jak on mnie wkurzył nawet nie zdajesz sobie z  tego sprawy - podniosła się i zaczęła chodzić w kółko po pokoju.
-Wiesz... Był zazdrosny. To chyba dobrze nie? To znaczy, że mu na Tobie zależy.
-Niby tak ale nawet nie jestem jego dziewczyną, a on co!? Ugh!
- Lilly uspokój się. Jestem pewna, że on chce żebyś nią była.
-Jakoś tego nie widzę.
-Nie możecie się kłócić o takie pierdoły. Od zawsze do siebie pasowaliście jak nikt inny nie możecie tego zaprzepaścić.
-Ty z Harrym prawie to zrobiliście - popatrzyła na mnie z wyrzutem
-Ale ja z Harrym nigdy do siebie nie pasowaliśmy Lilly,
-Oczywiście, że pasowaliście i nadal pasujecie. Zawsze się dogadywaliście. - powiedziała, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Kobieto! Nie zauważyłaś kilkunastu lat kłótni? Gdzie tam było zrozumienie?
-Między wierszami - czy ją totalnie pogięło?
-Lilly... Nie przyszłam tu rozmawiać o mnie i o twoim bracie dobra? - powiedziałam, a ona przytaknęła
-Wybacz mu Lilly. Nie mówię, żebyś teraz do niego leciała ale jak Cię przeprosi to to zrób
- Może - odwróciła wzrok 
-Ugh ciężko się z Tobą dzisiaj dogadać
-Ale i tak mnie kochasz  - zaśmiała się. 

Zachęcamy do komentowania! :)


piątek, 7 października 2016

Rozdział 30

Pov Lilly

Kilka dni później

Muszę Wam powiedzieć, że po urodzinach Hope dużo się zmieniło.. Zaczynając od najbardziej gorącej sprawy czyli naszych H&H. Nie wiem jak mam to powiedzieć, po kilkunastu latach kłótni między nimi, ale się pogodzili i to chyba na dobre. Z tego co wiem Harry zerwał kontakty z niejaką Britney. W końcu brat! Rozmawiają ze sobą normalnie, da się zauważyć jakieś uśmieszki, chichoty.. No, wiecie co mam na myśli. Po prostu nie skaczą sobie do gardeł. Oczywiście zdarzają się sprzeczki, ale ich tematami są zazwyczaj miejsca do których udamy się zjeść, lub co będziemy robić. W szkole jeżeli mają projekty robią oczywiście razem. Jak już jesteśmy przy szkole..zaczęła się ogólna rozpacz wśród damskiej części szkoły, bo Harry jest zainteresowany moją najlepszą przyjaciółką. Chłopcy pewnie też niezadowoleni z takiego obrotu sprawy, no ale cóż ja tam bym nie narzekała, gdyby byli razem.
-Hey ludzie!-krzyknęła Hope.
-Hey hey- odpowiedziałam nie odrywając wzroku od telewizora.
-Jest może Harry?-przysiadła się.
-Powinien być u siebie-poruszyłam brwiami.
-Emm o co Ci chodzi?-zapytała, no błagam przecież wiesz kochana.
-Nie nic, nic.-zaśmiałam się
-Musimy nauczyć się nowej piosenki, tyle.-wzruszyła ramionami.
-I jesteś bez gitary?-zapytałam.
-Tą tylko śpiewam.-przewróciła oczami.
-Jasne, jasne.
-Od kiedy Ty się taka zrzędliwa zrobiłaś co?-zaśmiała się.- Pokłóciłaś się z Luke'iem czy jak?-dźgnęła mnie w bok.
-Nie, to znaczy jeszcze nie.-odpowiedziałam jej, a ta strzeliła brwiami do góry.
-Nie wiem, ostatnio jest jakiś dziwny, tak mi się wydaje.
-A Wy jesteście razem? Tak oficjalnie?-zapytała.
-W sumie to nie.
-Może jest zestresowany, zaprosił Cię gdzieś ostatnio?
-No tak dzisiaj mamy się spotkać w restauracji, ale miał Was też zaprosić.-powiedziałam.
-Um nie zaprosił Lilly.- uśmiechnęła się. Powodzenia.
-W czym?-zapytał Harry, który właśnie wszedł do salonu.
-Nie, nic.-odpowiedziałam.
-Cześć Harry.-przywitała się Hope.
-Hej.-rzucił jej uśmiech Harry.
-Doobra to ja już wychodzę.-wstałam z miejsca.
-Nie no co Ty, my już idziemy..-zaczęli się tłumaczyć.
-Właśnie miałam iść na trening.-powiedziałam łapiąc za torbę.
-Na razie!-krzyknęłam! Gołąbeczki
Po treningu wróciłam do domu w towarzystwie starego kolegi, naprawdę fajnie spotkać się po latach, dowiedzieć się co się dzieje. Jak się okazało spotyka się z dziewczyną, z którą nigdy się nie dogadywał. Życie nas ciągle zaskakuje prawda?
Po godzinie czekałam na blondyna, z którym miałam się dzisiaj spotkać. Po kilku minutach podjechał i szybko wsiadłam do samochodu, bo było już trochę chłodno.
-Hey.-przywitałam się.
-Cześć.-podniósł kącik ust.
Po tym jakże entuzjastycznym "cześć" miałam złe przeczucia.
-Jak minął dzień?-zapytałam.
-Okay, nic takiego się nie działo.-był skupiony na drodze.-A u Ciebie?-zapytał.
-W porządku.
-Spacer udany?-zapytał.
-Em jaki spacer?
-Widziałem Cię dzisiaj z jakimś chłopakiem.-rzucił.
-To nie spacer Luke, wracałam tylko z treningu.-odpowiedziałam.
-Jak chcesz.-powiedział i zaparkował samochód.
Weszliśmy do restauracji, w której było dość sporo ludzi, na szczęście znaleźliśmy wolny stolik i po chwili przyszedł do nas kelner z kartami.
-Bardzo proszę.-podał nam karty i się uśmiechnął. Wydawał się taki miły i cholera, przystojny.
-Dziękujemy.-odpowiedziałam.
-Wybrałeś już coś?-zapytałam.
-Ta, inną restaurację.-mruknął.
-O co Ci chodzi?-zaśmiałam się.
-O nic, poza tym, że on Cię podrywa!-powiedział blondyn.
-Uspokój się, jest po prostu miły.
-Aż za bardzo.
-Przepraszam czy wybrali już państwo?-o wilku mowa pomyślałam.
-Nie.
-Tak.
-Przecież mówię, że nie.-wtrącił Hemmings. Co mu się dzisiaj stało?
-A ja tak.-powiedziałam.
-Poproszę numer 16 a do tego wodę.-odłożyłam kartę.
-Dobrze czyli dla pani już mamy, a do pana wrócę za chwilę dobrze?- zapytał.
-Niech mu pan wybaczy, ma zły dzień.-było mi trochę wstyd za jego zachowanie.
-Niech pani go nie tłumaczy, nie zasługuję pani na kogoś takiego.-powiedział i odszedł.
A temu o co chodzi?
-Widzisz?-prawie wrzasnął.
-Luke, przyszłam tu z Tobą, a nie z nim powiedziałam, chcąc złapać, go za rękę lecz ją odsunął.
-Ale to do niego się uśmiechasz.-rzucił.
-O co Ci dzisiaj chodzi? Uśmiecham się bo jest miły w przeciwieństwie do Ciebie! Czepiasz się mnie dzisiaj cały dzień.
-Może po prostu nie chciałaś się ze mną spotkać co?
-Żartujesz sobie?-zapytałam.
Wiesz co mam Cię dość Hemmings, nie mogę rozmawiać z innymi chłopakami?
-Nie.-powiedział.
-Nie możesz mi tego zabronić, nie jestem nawet Twoją dziewczyną!- powiedziałam i wybiegłam z lokalu.
-Lilly!-zawołał.
-Teraz to zapomnij.
Gdy wróciłam do domu od razu poszłam do swojego pokoju, chcąc się położyć. Z pokoju obok dobiegały mnie dźwięki spokojnej piosenki i dwa pasujące do siebie głosy.
Chociaż im się układa.-pomyślałam

Czyżby zmiana miejsc?