Bohaterowie

sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 6

Pov Lilly 

Zostawił mnie z pustka w głowie i dziwnym uczuciem.. w sercu? Sama nie wiem czy to serce czy żołądek. Co on sobie myśli, że co powie mi coś miłego, przepuścić w drzwiach, pocałuje i co? Po tylu latach wojny pomiędzy nami? Nie, nie, nie.. Ewidentnie coś tu jest nie tak. Pewnie jakiś durny zakład.
"A może nie"
Nie wiem jakim cudem przeszło mi to przez myśl- wkurzałam się na siebie. 
"Podoba Ci się to" 
Nie to nie możliwe.
"A może jednak" 
O zamknij się. Głupie sumienie. 

Jakby tak się dłużej zastanowić, dlaczego się kłóci my nie znajdę jednego powodu. Po prostu jakoś mnie irytuje. Odkąd pamiętam nie mogliśmy się dogadać. To jak z Harrym i Hope. 
"Czekaj, a czy przeciwieństwa się nie przeciągają?"
Zaraz walne sama siebie. 
Nie, muszę z nim pogadać. I z Hope. 

Zorientowałam się, że stoję jak kretynka oparta o ścianę i patrze w sufit. 

-Lilly! Lilly, jesteś tam? - usłyszałam głos mamy. 
-Cholera, zabawki- pacnęłam się w czoło. 
- Juuż idę mamo! - dałam znać, że jeszcze żyje. 

Pozbierałam jakieś pojedyncze zabawki i zeszłam na dół, gdzie doznałam kolejnego szoku. 
- no nie wierze.. -pomyślałam. 

Stoję w swoim ogrodzie i widzę mojego brata i przyjaciółkę śmiejących się z jakiegoś zdjęcia. 
Co za dzień... - pomyślałam.

-no widzisz kochanie weź przykład z brata i zacznij się dogadywać z Lukiem - powiedziała moja mama, która też obserwowała największych wrogów z NY, grzebiących w starych pudłach. 

-Harry, Hope? To wy? Nikt was nie podmienił? - podeszłam do nich. 
- Nie a czemu? - popatrzył na mnie głupkowato Harry.
- Nie nic, Hope z czego tak się śmieliście? - spytałam przyjaciółkę. 
Wręczyła mi zdjęcia dwóch małych, uroczych brudasków z piłką. 
- Harry się śmieje, że musimy zrobić powtórkę. 
Teraz moja mina musiała być bezcenna. Ona to powiedziała? I teraz tak się do niego uśmiecha? 
- Wszystko w porządku? - zapytałam jej. 
- Tak jasne- odpowiedziała zmieszana. 

Co to dzisiaj jakiś dzień dobroci dla zwierząt? Święta się zbliżają czy co? Nie, przecież dopiero wrzesień.. Nie rozumiem co im wszystkim odbija, albo ja zrzędzę? 

-musimy pogadać- powiedziałam ciszej do Hope. 
- okey jak skończymy, a teraz układaj swoje stare zabawki powiedziała i rzuciła mnie misiem.
- osz Ty! - zaśmiałam się i odrzuciłam zabawkę. 

Robiliśmy porządki aż do kolacji. Wszyscy razem, śmiejąc się. Musze przyznać, że było naprawdę świetnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz