Bohaterowie

piątek, 12 lutego 2016

Rozdział 7

POV Hope

BIP BIP

ehh.... Pierwszy dzień szkoły...
Wstałam i poszłam do łazienki zrobić poranne czynności w tym makijaż. Wyszłam z łazienki i otworzyłam szafę. Zdecydowałam się na czarne rurki i zwykłą białą koszulkę z krótkim rękawkiem.

Wzięłam torbę i zeszłam na dół.
-Hey Matt - powiedziałam otwierając lodówkę - co jesz?
- Cześć Hope. Płatki z mlekiem, zrobić Ci?
- Nie dzięki, wezmę sobie jabłko - zamknęłam lodówkę i podeszłam do blatu
-Odbierzesz mnie dzisiaj? - zapytał mój braciszek wkładając miskę do zmywarki
- Bardzo chętnie młody ale zbytnio nie mam jak. Dopiero dzisiaj odbieram auto od mechanika.
- Spoko przejdę się - uśmiechnął się do mnie i wyszedł z domu

No to tak. Matt wyszedł, rodzice w pracy, a ja muszę iść do Lilly. Ktoś w końcu musi mnie zawieźć do tej szkoły. Jeśli mówimy już o Lilly to coś dziwna wczoraj była. W sumie to wszyscy byli dziwni ale ona jakoś wyjątkowo. Chciała ze mną pogadać. Ciekawe o co chodzi. No dobra.... Pewnie dzisiaj się dowiem.

Wzięłam jabłko i poszłam w stronę drzwi. Ubrałam czarną skórzaną kurtkę i czerwone conversy. Wyszłam z domu i zakluczyłam drzwi. Lilly już na mnie czekała. Przywitałam się z nią i weszłyśmy do auta. Ona z przodu, a ja z tyłu.No proszę.... Harry prowadzi.
- Tylko nas nie zabij - powiedziałam zapinając pasy
- I tak nikt za Tobą płakać nie będzie - uśmiechnął się zgryźliwie
- Jak zwykle uroczy - powiedziałam wywracając oczami
Chciał odpowiedzieć ale przerwała mu Lilly.
-Możecie przestać!? Możecie porozmawiać ze sobą jak normalni ludzie!? Wczoraj wam się udało więc teraz też się postarajcie!
Woah.... Wkurzyła się...
Resztę drogi przebyliśmy w ciszy.
Harry wysadził nas pod samymi drzwiami mówiąc, że poszuka miejsca do parkowania.

Razem z Lily weszłyśmy do szkoły i skierowałyśmy się w stronę szafek.
-Chciałaś ze mną pogadać - powiedziałam wpisując kod do mojej szafki. Kątem oka zobaczyłam, że Lilly robi to samo.
- Tak tak ale to w domu okey?
- Jasne nie ma sprawy - powiedziałam i zamknęłam szafkę - Dobra ja idę. Pierwszą mam lekcje śpiewu wiec życz mi powodzenia - zaśmiałam się i odeszłam w stronę klasy.

Klasa do lekcji śpiewu nie wyglądała hmmm normalnie?
Wszystkie krzesła były ustawione w jedno wielkie koło, a z tyłu znajdowało się studio nagraniowe. Małe, bo małe ale było.
Usiadłam na jednym z wolnych miejsc i czekała aż zadzwoni dzwonek.
10 minut po dzwonku weszła nauczycielka.
Pani Adams jest 30 letnią kobietą z dwójką dzieci. 
- Dzień dobry. Mam nadzieję, że zostaliście powiadomieni o tym, że dzisiaj będziecie dobierani w pary. No to zaczynamy.
Rozejrzałam się w okół siebie i nigdzie nie zauważyłam Harrego. Przynajmniej nie ma możliwośći żebym była z nim w parze.
Po 20 minutach wszyscy mieli swoje pary oprócz mnie i dwóch innych osób. No i oczywiście Stylesa ale go nie ma.
-No to Hope będzie z..
-przepraszam za spóźnienie! - krzyknął Harry wbiegając do klasy 
- z Harrym! Idealnie! Wasze głosy perfekcyjnie do siebie pasują! To będzie duet!- dokończyła pani Adams.
serio? SERIO? Nie było go prawie całą lekcję i musiał wejść teraz? Dlaczego akurat z nim? Nie mogłam być z Liamem?
-no dobra. Skoro już wszyscy mają parę to na za tydzień musicie przygotować piosenkę i zaśpiewać ją przed klasą. Oczywiście w parach! A teraz do widzenia.

Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z klasy. No dobra.... Teraz mam chemię z Lilly. Muszę jej powiedzieć, że wykrakała ugh.

Reszta dnia minęła spokojnie. 
Właśnie siedzimy z Lilly u niej w ogrodzie. Nikogo nie ma w domu oprócz Harrego ale on zaszył się w swoim pokoju wiec spoko. 
- No to mów. Chciałaś mi coś powiedzieć - uśmiechnęłam sie zachęcająco 
- Okey... no to tak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz