*Harry*
Co za kretynka! Jak ona mogła mi to zrobić. Bo co, bo powiedziałem prawdę?
-zabije ją kiedyś! - powiedziałem, już na głos. Strasznie mnie smarkata wkurzyła.
- ej nie przesadzaj dobra? - druga smarkata się odezwała.
-bronisz jej? Nie widzisz co ona mi zrobiła?- zapytałem.
-wsypałeś ją!- odpowiedziała mi siostra.
-co z tego? To byliście tylko wy. -prychnąłem.
-stary, ogarnij się. Wsypujesz ją, a potem się dziwisz- powiedział Luke.
-ehh zawsze trzymacie jej stronę! Odkąd pamiętam!-wkurzyłem się na nich. Zawsze biedna i poszkodowana Hope. Szlak by ją!
-jest moja przyjaciółka! - krzyknęła Lilly.
-jestem Twoim bratem, zapomniałaś?-spytałem.
-nie nie zapomniałam.. i wiesz co? Nie zapomniałam też co jej zrobiłeś! Razem z tą cholerą Britney!
-ona tez nie zapomniała.. -wtrącił Luke.
- skąd wam się nagle na wspomnienia wzięło?- nie rozumiem o co im chodzi.
- Mam dość, że cały czas się kłócicie rozumiesz? Dogryzacie sobie na każdym kroku! Przy każdej okazji! Mam dość rozumiesz, bo dwie osoby, które Kocham się nienawidzą! Wiesz jakie to uczucie? Nie masz pojęcia. A wszystko przez co? A raczej przez kogo? Kiedyś było tak pięknie! Tylko te cholerne klauny! Co Ci strzeliło do tego łba? Pewnie ta tleniona blondyna Ci kazała? Oczywiście, że tak. Masz z nią teraz jakiś kontakt chociaż? Nie. No tak, takie są na chwile! A Hope? Pomyślałeś o niej? Jak cierpiała? Nawet jej nie przeprosiłeś!- wykrzyczała mi to prosto w twarz, może i jest nieśmiała, ale jak ma kogoś opieprzyć to robi to perfekcyjnie..
-Harry, jak dla mnie ona ma rację. Pamiętam to wszystko jakby było wczoraj a było tak dawno temu. Przemyśl to sobie- nie wierze. Luke Hemmings przyznał rację Lilly Styles. Trzeba zapisać w kalendarzu.
- a wy co takie świętoszki?!, jesteście tacy sami!
-może i tak. Zastanów się nad sobą. Wrócę za dwie godziny - oznajmiła mi Lilly.
-chodź Luke idziemy do tego kina.- moja mina musiała być bezcenna. Oni razem w kinie? Zabawne.
-narazie- usłyszałem tylko od przyjaciela i poszedłem zmyć to cholerstwo z twarzy.
*Lilly*
Miałam już po dziurki w nosie, tej całej sytuacji. Najchętniej poszłabym pobiegać, ale nie tym razem. Szłam właśnie z blondynem w stronę centrum miasta.
- nie wiedziałem, że umiesz tak głośno krzyczeć- zaśmiał się Luke.
-przestań- również się śmiałam. - Najwidoczniej jeszcze mnie nie znasz- powiedziałam mu.
-wiem i mam nadzieję, że uda mi się to zmienić- matko czy on musi mi to robić.
- Mam nadzieje, ze się pogodzą.- serio, naprawdę bym chciała.
- Ja też.
- Luke nie porozmawialiśmy w końcu.. - musiałam go zapytać. Jestem z tych osób, które muszą wiedzieć na czym stoją.
- no tak, Lilly myślę, że tu nie ma czego tłumaczyć. Myślę, że po prostu mi się podobasz. - posłał mi nieśmiały uśmiech.
- Tak nagle? Harry ma rację, robimy to samo co oni... - właśnie to mnie zastanawia najbardziej.
- Lilly na to nie ma jakiegoś wytłumaczenia, czy planu. To przychodzi tak nagle.- powiedział.
- nie wierze, zawsze jest plan.
-Hej, mała to..
-nie mów do mnie mała. - nienawidzę tego.
- Dobra, hej wielka- zaśmialiśmy się. To nie jest tak jak w siatkówce.
-podobno życie to gra.
- posłuchaj- za wszelką cenę nie przyzna mi racji.
- Racja, masz ustalone zasady, pozycje, strategie, tak?
- no tak, strategia to podstawa. - trochę nie rozumiałam, do czego dąży Luke.
- a co jeżeli, coś nie będzie szło i zmieniacie zawodniczkę?- zapytał.
- no musimy grać, żeby się przystosowała.- odpowiedziałam.
-czyli chwilowo brak strategi, musi wejść w mecz tak? - skąd on tyle wie o siatkówce.
- no tak, masz rację. Gra przychodzi z czasem sama.-chyba zaczynam chwytać.
- widzisz w tej sytuacji jest tak samo.
Dotarliśmy pod budynek kina. Było dość sporo ludzi.
- to jak na co idziemy? - zapytałam.
-mamy do wyboru horror, jakiś dramat i komedie - spojrzał na mnie.
-komedia! - powiedzieliśmy jednocześnie.
I weszliśmy do sali. Film był świetny, nieźle się uśmialiśmy. Było naprawdę fajnie, muszę przyznać, że nie znałam Luka od tej strony. Po jakieś 1,5 godzinie wracaliśmy do domu, wspominając czasy dzieciństwa. To świetne uczucie mieć tyle wspomnień. Po krótkim czasie znaleźliśmy się pod moim domem.
- Dziękuję za fajnie spędzony czas- powiedział Luke.
- ja też, było naprawdę super- uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka w policzek. - do jutra- powiedziałam na koniec i zniknęłam za drzwiami.
- pa. -usłyszałam od Luka.
Weszłam do salonu i ujrzałam Harrego leżącego na kanapie. Był chyba zdołowany, dawno go takiego nie widziałam.
- i jak było? - zapytał.
- Świetnie - odpowiedziałam szczerze, przysięgam.
-czemu my się nie możemy tak dogadywać.. - mruknął mój brat.
- dacie radę Harry- położyłam mu rękę na ramieniu. - musisz się zebrać i pogadać z nią, przeprosić.
- wiem siostra. - podniósł kącik ust.
Kierowałam się w stronę pokoju gdy usłyszałam:
-Lilly, dziękuję, że mnie opieprzyłaś.. to dało mi do myślenia.
-nie dziękuj tylko działaj- uśmiechnęłam się z nadzieją o jego zgodzie z Hope i zakopaniu toporu wojennego, co ja mówię raczej działa..
Hejaaaa! Jezu Harry ty dupku ;**
OdpowiedzUsuńMoja biedna Hope... Cierpi przez loczka.. ;((
Lili i Luke takie słodziaki <33 Lovciam ;3
Harry w końcu się zmieni?! Mam nadzieję!
Oni muszą być razem! Harlena forever ;**
Ten rozdział jest per-fect! <33
Przepraszam, ale Liam i Best Song Ever ;33
Czekam na następny. Kiedy będzie? ;D
Nuśka x.x
Baardzo nam miło! Dziękujemy :')
OdpowiedzUsuńNastępny w sobotę, zapraszamy!