Pov Lilly
-Okay co to miało do cholery być?!-wrzasnęłam na Harrego.
-O co Ci chodzi?
-Ty jeszcze pytasz?-śmieję się nerwowo.
-Ej wyjaśnijcie to sobie na osobności, chyba, że chcecie, żeby cała szkoła wiedziała.-wtrącił Luke.
-Taa masz rację chodźmy.-powiedziałam i pociągnęłam brata za sobą. -Więc?-pytam i krzyżuję ręce, taki mój dziwny nawyk.
-Więc co?- pyta.
-Błagam Cię nie zgrywaj głupka, bo zaraz..-niedane mi było dokończyć, bo usłyszałam głos Jack'a.
-Proszę, proszę Styles! Co za maszyna!- krzyknął.
-Odpieprz się-warknął Harry.
-Harry w tej chwili mów o co chodzi.-ponaglam go.
-O nich chodzi Lilly.-wzruszył ramionami.
-A co to ma wspólnego z Hope?-zapytałam zdezorientowana.
-Widzieliśmy Was wczoraj! Kawa smakowała?-zaśmiał się.
W tym momencie zrozumiałam o co mu chodzi. Wtedy, w tym sklepie to
musieli być oni. Pewnie widzieli jak Jack i Dylan do nas podeszli..
-O to Ci chodzi.. Wszystko Ci wyjaśnię. Siedziałyśmy razem, a oni nagle podeszli i zaczęli rozmowę, nic takiego.-powiedziałam.
-Tak było?-zapytał.
-Tak, dlaczego miałabym kłamać?-odpowiadam.
-Nie wiem, jak Was zobaczyłem..przepraszam.-westchnął.
-Nie mnie przepraszaj, tylko Hope.-trąciłam go w ramię. -Mogłeś sobie to darować wiesz?
-Taa wiem, robienie szopek chyba mamy we krwi.-zaśmiał się.
-Pogadaj z nią, muszę iść. Miłego dnia chłopaki!-pożegnałam się i ruszyłam w stronę swoich zajęć.
Już myślałam, że mój brat znowu upadł na głowę, a jest po prostu zazdrosny. Szybko wyciągnęłam telefon i napisałam do Hope:
"Nie martw się ten kretyn jest po prostu zazdrosny. Widział nas wczoraj w Starbucksie."
Wiem, że będzie udawać, że nic się nie stało, ale tak naprawdę pewnie się przejmuje. Szybko dostałam odpowiedź:
"Cokolwiek, dziś wieczorem impreza, idziemy?"
"No jasne"
*droga do domu*
-Przyjdę do Ciebie o 19, może być?- pytam Hope gdy wracamy z chłopakami do domu.
-Tak jasne, powinnyśmy zdążyć.- mówi.
-Proszę Was, zawsze się spóźniacie.-śmieję się Luke.
-Racja.-przytaknęłyśmy równocześnie.
-Gdzie się wybieracie?-pyta obojętnie Harry.
-Na imprezę.-odpowiadamy.
-Czy Wy zawsze musicie mówić jednocześnie?-pyta. To irytujące.-dodaje.
Szybko złapałam z przyjaciółką kontakt wzrokowy po czym odpowiedziałyśmy razem:
-Musimy.
-A tak naprawdę to chyba poszukam sobie zastępstwa, wiesz w razie gdybyśmy zerwali.-odezwała się Hope.
-A więc o to chodzi. Widziałem Was tam razem i się wkurzyłem po
prostu, lepiej jeśli nie będziecie się do nich zbliżać.-powiedział
Harry.
-Nic nie zrobiłyśmy.-odpowiedziała Hope. -Do zobaczenia wieczorem Lilly!-pożegnała się i wysiadła.
Weszliśmy w ciszy do domu, oczywiście pustego.
"Obiad macie w lodówce, udanego wieczoru, bo pewnie gdzieś wychodzicie, mama xx"
-Ona tak na serio?-pyta Harry.
-Mama?-pytam. Wiem, że chodzi o moją przyjaciółkę, ale kocham się z nim drażnić.
-Dobrze wiesz, że nie.
-Nie wiem, porozmawiaj z nią. Idziesz na imprezę?- pytam.
Loczek uśmiecha się i odpowiada:
-Jadę Lilly, jadę.
Podnoszę brew i patrzę na niego.
-Muszę z nią porozmawiać-mówi i bierze makaron do buzi.
-Mam rozumieć, że nie jadę z Hope?-pytam.
-Luke się ucieszy.-śmieję się.
Pov Harry.
-Kilka tych czerwonych poproszę.
-Coś poważnego?-uśmiecha się starsza ekspedientka.
-Nie wszystko w porządku, dziękuje.-odpowiadam i płacę.
-Powodzenia!-krzyczy gdy wychodzę.
Gotowy, wyjeżdżam nowym sprzętem pod dom Hope. Pukam i widzę ją z szokiem wymalowanym na twarzy.
-To dla Ciebie.-mówię i wręczam brunetce bukiet czerwonych róż.
-Dziękuje.
-Wygląda na to, że jedziemy razem.-mówię.
-Co zrobiłeś ze swoją siostrą?-pyta.
-Zrozumiała.-odpowiada.
-Chodź, w ramach przeprosin zapraszam Cię na przejażdżkę.-mówię i zauważam jak jej oczy się świecą.
-Bardzo chętnie Styles.-uśmiecha się i wyruszamy.
Docieramy na imprezę w dobrych nastrojach, dopóki nie zauważam dwójki chłopaków siedzących na kanapie.
Przepraszamy, że dopiero dzisiaj, ale chcemy Wam życzyć szczęśliwego Nowego Roku! Niech 2017 będzie lepszym rokiem :) ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz