BIP BIP BIP
Ehhh...No tak...Pora wstawać.
Otwarłam oczy i spojrzałam na zegarek. 6:30, kto wymyślił szkołę na 8:00!?
Czekaj czekaj. Dzisiaj jest rozpoczęcie roku to znaczy, że mam na 9:00.
Ugh....No błagam no. O czym ja myślałam, kiedy nastawiałam budzik!?
Pewnie o Zacu Efronie.... Nie ważne.
Wstałam z łóżka i poszłam, poprawka czołgałam się w kierunku łazienki.
Może tak od początku?
Nazywa się Hope Black i mam 17 lat, no dobra jeszcze 16 , urodziny mam dopiero w październiku. Mieszkam z rodzicami i bratem w Nowym Jorku.
Tak tak mam brata. Nazywa się Matt i ma 15 lat. Ehhh.... Okropny wiek.
Wracając, znajomi mówią, że jestem szalona. Może i mają rację?
Jestem szczerą osobą co wiążę się z tym, że ludzie odbierają mnie jako wredną.
Zbytnio mnie to nie obchodzi ups....
Moje motto życiowe to "bądź kim chcesz i miej gdzieś opinię innych". Na razie się sprawdza.
Mam dosyć duże poczucie humoru. Podsumujmy. Jestem miła, a zarazem wredna, szczera, zabawna, walcząca o swoje racje.
Kwestię mojego charakteru mamy zakończoną, więc może teraz zacznę temat szkoły?
Chodzę do NY Talent High School razem z moją najlepszą przyjaciółką Lilly.
Jestem w klasie muzycznej, a ona w klasie sportowej. Ale na szczęście nie zmienia to faktu, że mamy razem kilka lekcji.
Może teraz wróćmy do rzeczywistości.
Weszłam do łazienki i zrobiłam podstawowe czynności.
Kiedy skończyłam robić makijaż, który składał się z eyelinera i tuszu do rzęs, wyszłam z łazienki i pościeliłam łóżko.
Teraz czas na najtrudniejsze pytanie pod tytułem "W co ja się ubiorę?" Stałam przed szafą i gapiłam się na te ubrania jak wół na malowane wrota.
W końcu zdecydowałam się na czarne rurki, białą koszulę i czarny sweterek.
No halo w końcu jest pierwszy września.
Do kompletu założyłam czarne trampki.
Kiedy skończyłam się ubierać zeszłam na dół do kuchni, gdzie mama sprzątała po śniadaniu, a tata czytał gazetę.
Ciekawe gdzie jest Matt? A no tak! Przecież ma na 11:00
Skubany...
- Hej wszystkim
- Cześć skarbie - odpowiedziała mama, która wkładała naczynia do zmywarki.
- Nie musicie mnie odwozić zabiorę się z Lilly - z racji tego, że mój kochany samochód był u mechanika byłam skazana albo na rodziców albo na Lilly.
- Jasne ale pragnę ci przypomnieć, że już 7:40, a znając ciebie to zjesz u nich śniadanie - powiedział tata, który pewnie zjadł wszystkie naleśniki i próbował to ukryć.
-No już już wychodzę no - wzięłam torbę i zamknęłam drzwi. Całe szczęście, że Lilly mieszka po drugiej stronie ulicy.
Stanęłam na ganku i zapukałam do drzwi. Usłyszałam szmer po drugiej stronie czyli Lilly zdecydowała się ruszyć z kanapy. No ale niestety to nie była Lilly.
Wiecie kto? Tak! To Harry! Jej kochany braciszek.
- To znowu ty? - powiedział Styles. No nie powiem przywitanie roku.
- Nie marszcz się tak Styles, bo ci tak zostanie. Albo wiesz co? I tak nie może być gorzej niż jest teraz. - powiedziałam z złośliwym uśmieszkiem i przepchnęłam się koło niego.
- Dzień dobry wszystkim! - No co? Trzeba być kulturalnym.
- Dzień dobry Hope - powiedziała pani Emma, która akurat nakładała śniadanie - chcesz omleta skarbie?
- Jeśli to nie problem to poproszę - tak.... podlizywać się też umiem. - Gdzie jest Lilly?
-Powinna być w swoim pokoju.
-Okey, to ja do niej pójdę.
Ruszyłam schodami na górę do pokoju blondi. Weszłam do jej królestwa i co zobaczyłam? Lilly siedzącą wśród rozwalonych ubrań.
- No cześć laska. Widzę, że przez twój pokój przeszlo tornado - powiedziałam kręcąc rozbawiona głową.
- Cicho! lepiej pomóż mi wybrać jakieś ciuchy.
- No już już spokojnie - zaśmiałam się z miny przyjaciółki, która mówiła "Niech ktoś mi pomoże, bo zwariuję"
- Ubierz tą sukienkę jest śliczna - wyciągnęłam z szafy białą sukienkę z czarną kokardą z tyłu.
-Okey poczekaj tu chwilę - wzięła ode mnie sukienkę i znikła za drzwiami łazienki. W końcu po 20 minutach wyszła wyszykowana z łazienki.
Zeszłyśmy na dół i usiadłysmy przy stole.
- Proszę dziewczynki - powiedziała pani Emma podając na m talerze.
-Dziękujemy
Kiedy skończyłyśmy jeść włożyłyśmy naczynia do zmywarki.
-Już 8:30!? - wrzasnęła Lilly - Harry złaź na dół!! teraz!!
- No chwila! - krzyknął Harry
- No przecież musi jeszcze poćwiczyć przed lustrem swoje teksty na podryw. Biedny... Nadal myśli, że któraś na to poleci. - powiedziałam wiążąc buty.
-Harry spóźnicie się - powiedziała mama Lilly i tego pajaca.
Nie czekając na księcia Harrego wyszłam na dwór.
Po kilku minutach Lilly, Harry i ich mama wyszli z domu i skierowali się w stronę auta. Wsiadłam z nimi do samochodu i ruszyliśmy.
Witaj szkoło!
***************************************************************************
Cześć wszystkim!
Witamy Was w pierwszym rozdziale naszego fanfiction!
Mamy nadzieję, że Wam się spodobał będziecie z nami do końca.
Komentujcie!! :')
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz