Bohaterowie

środa, 23 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 1

POV Hope 

BIP BIP BIP 

Ehhh...No tak...Pora wstawać.
Otwarłam oczy i spojrzałam na zegarek. 6:30, kto wymyślił szkołę na 8:00!? 
Czekaj czekaj. Dzisiaj jest rozpoczęcie roku to znaczy, że mam na 9:00. 

Ugh....No błagam no. O czym ja myślałam, kiedy nastawiałam budzik!? 
Pewnie o Zacu Efronie.... Nie ważne.

Wstałam z łóżka i poszłam, poprawka czołgałam się w kierunku łazienki. 

Może tak od początku?
Nazywa się Hope Black i mam 17 lat, no dobra jeszcze 16 , urodziny mam dopiero w październiku. Mieszkam z rodzicami i bratem w Nowym Jorku. 
Tak tak mam brata. Nazywa się Matt i ma 15 lat. Ehhh.... Okropny wiek. 

Wracając, znajomi mówią, że jestem szalona. Może i mają rację? 
Jestem szczerą osobą co wiążę się z tym, że ludzie odbierają mnie jako wredną. 

Zbytnio mnie to nie obchodzi ups.... 

Moje motto życiowe to "bądź kim chcesz i miej gdzieś opinię innych". Na razie się sprawdza. 
Mam dosyć duże poczucie humoru. Podsumujmy. Jestem miła, a zarazem wredna, szczera, zabawna, walcząca o swoje racje. 

Kwestię mojego charakteru mamy zakończoną, więc może teraz zacznę temat szkoły? 

Chodzę do NY Talent High School razem z moją najlepszą przyjaciółką Lilly.
Jestem w klasie muzycznej, a ona w klasie sportowej. Ale na szczęście nie zmienia to faktu, że mamy razem kilka lekcji. 

Może teraz wróćmy do rzeczywistości.

Weszłam do łazienki i zrobiłam podstawowe czynności. 
Kiedy skończyłam robić makijaż, który składał się z eyelinera i tuszu do rzęs, wyszłam z łazienki i pościeliłam łóżko.

Teraz czas na najtrudniejsze pytanie pod tytułem "W co ja się ubiorę?" Stałam przed szafą i gapiłam się na te ubrania jak wół na malowane wrota. 
W końcu zdecydowałam się na czarne rurki, białą koszulę i czarny sweterek. 
No halo w końcu jest pierwszy września. 
Do kompletu założyłam czarne trampki. 

Kiedy skończyłam się ubierać zeszłam na dół do kuchni, gdzie mama sprzątała po śniadaniu, a tata czytał gazetę.

Ciekawe gdzie jest Matt? A no tak! Przecież ma na 11:00
Skubany...

- Hej wszystkim 

- Cześć skarbie - odpowiedziała mama, która wkładała naczynia do zmywarki.

- Nie musicie mnie odwozić zabiorę się z Lilly - z racji tego, że mój kochany samochód był u mechanika byłam skazana albo na rodziców albo na Lilly.

- Jasne ale pragnę ci przypomnieć, że już 7:40, a znając ciebie to zjesz u nich śniadanie - powiedział tata, który pewnie zjadł wszystkie naleśniki i próbował to ukryć.

-No już już wychodzę no - wzięłam torbę i zamknęłam drzwi. Całe szczęście, że Lilly mieszka po drugiej stronie ulicy. 

Stanęłam na ganku i zapukałam do drzwi. Usłyszałam szmer po drugiej stronie czyli Lilly zdecydowała się ruszyć z kanapy. No ale niestety to nie była Lilly. 
Wiecie kto? Tak! To Harry! Jej kochany braciszek.

- To znowu ty? - powiedział Styles. No nie powiem przywitanie roku.

- Nie marszcz się tak Styles, bo ci tak zostanie. Albo wiesz co? I tak nie może być gorzej niż jest teraz. - powiedziałam z złośliwym uśmieszkiem i przepchnęłam się koło niego.

- Dzień dobry wszystkim! - No co? Trzeba być kulturalnym.

- Dzień dobry Hope - powiedziała pani Emma, która akurat nakładała śniadanie - chcesz omleta skarbie?

- Jeśli to nie problem to poproszę - tak.... podlizywać się też umiem. - Gdzie jest Lilly?

-Powinna być w swoim pokoju.

-Okey, to ja do niej pójdę.

Ruszyłam schodami na górę do pokoju blondi. Weszłam do jej królestwa i co zobaczyłam? Lilly siedzącą wśród rozwalonych ubrań.

- No cześć laska. Widzę, że przez twój pokój przeszlo tornado - powiedziałam kręcąc rozbawiona głową.

- Cicho! lepiej pomóż mi wybrać jakieś ciuchy.

- No już już spokojnie - zaśmiałam się z miny przyjaciółki, która mówiła "Niech ktoś mi pomoże, bo zwariuję"
 
- Ubierz tą sukienkę jest śliczna - wyciągnęłam z szafy białą sukienkę z  czarną kokardą z tyłu.

-Okey poczekaj tu chwilę - wzięła ode mnie sukienkę i znikła za drzwiami łazienki. W końcu po 20  minutach wyszła wyszykowana z łazienki.

 Zeszłyśmy na dół i usiadłysmy przy stole.

- Proszę dziewczynki - powiedziała pani Emma podając na m talerze.

-Dziękujemy 

Kiedy skończyłyśmy jeść włożyłyśmy naczynia do zmywarki.

-Już 8:30!? - wrzasnęła Lilly - Harry złaź na dół!! teraz!!

- No chwila! - krzyknął Harry

- No przecież musi jeszcze poćwiczyć przed lustrem swoje teksty na podryw. Biedny... Nadal myśli, że któraś na to poleci. - powiedziałam wiążąc buty.

-Harry spóźnicie się - powiedziała mama Lilly i tego pajaca.

Nie czekając na księcia Harrego wyszłam na dwór.

Po kilku minutach Lilly, Harry i ich mama wyszli z domu i skierowali się w stronę auta. Wsiadłam z nimi do samochodu i ruszyliśmy. 
Witaj szkoło!

***************************************************************************
Cześć wszystkim!

Witamy Was w pierwszym rozdziale naszego fanfiction!
Mamy nadzieję, że Wam się spodobał będziecie z nami do końca.

Komentujcie!! :')

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz