Bohaterowie

piątek, 17 czerwca 2016

Rozdział 23

  *Hope*
Obudziłam się w miarę dobrym humorze.
Właśnie robiłam naleśniki, a Lilly szykowała się do szkoły.
-Co tak pachnie!? - Tym krzykiem to pewnie obudziła wszystkich sąsiadów.
-Naleśniki, a co innego! - odkrzyknęłam nakładając jedzenie na talerz.
Po chwili mogłam usłyszeć dudnienie po schodach. Przysięgam, że ona jest głośniejsza od słonia.
Lilly wbiegła do kuchni i dosłownie rzuciła sie na talerz z naleśnikami. Wygladała jakby pierwszy raz od 3 miesięcy zobaczyła jedzenie. Co jak co ale wyglądało to komicznie.
Była juz w połowie jedzenia drugiego naleśnika kiedy na mnie w końcu spojrzała.
-Nie jesz?
-Jakos nie mam apetytu
-Nie przejmuj sie nim Hope. Jest idiotą i dobrze o tym wiesz. - podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Nie przejmuje sie nim Lilly. Nie bede marnowała swojego czasu na jakiś imbecylów. Myślałam, że to oczywiste.- powiedzialam i wyrwałam sie z jej uścisku. Wyszłam z kuchni ale zdążyłam zobaczyć wzrok mojej przyjaciółki, który był wypełniony współczuciem.
Co ja sie bede oszukiwać. Dotknęło mnie to i to bardzo, a Lilly bardzo dobrze o tym wiedziała. Myślałam, że sie zmienił śle jak widać ludzie sie nie zmieniają, a szczególnie on.
Weszłam do przedpokoju i założyłam buty.
-Czekam w aucie! Klucze są na komodzie!
-Okay! - odkrzyknęła Lilly
Podeszłam do mojego auta i wsiadłam do środka. Oczywiście po stronie kierowcy.
Po chwili Lilly siedziała juz na miejscu pasażera.

Po 10 minutach byłysmy juz pod szkoła.
Wysiadlysmy z auta i skierowalysmy sie w stronę drzwi wejściowych.
Na schodach usłyszałam jak ktoś nas woła. Tym ktosiem był oczywiście Luke.
-Hey dziewczyny!
-Czesc kuzynie - uśmiechnęłam sie do niego i go przytuliłam. To samo zrobiła Lilly.
-Jak tam leci? Dlaczego nie ma z wami Harrego? - czy on cos ćpał, że sie tak uśmiecha?
-wszystko dobrze, a co do Harrego to juz tu idzie - odpowiedziała blondynka i wskazała na Harrego wysiadajacego z auta.
-Dobra czas na mnie. Do zobaczenia na historii Lilly, a z Toba Luke mam aktorstwo wiec narazie! - powiedziałam i czym prędzej weszłam do szkoły.

*7 godzin później*

Nareszcie koniec. Myślałam, że zwariuje od natarczywego spojrzenia tego kretyna.
Stałam przy aucie i czekałam na Lilly, która na marginesie flirtowała z Lukiem 5 metrów dalej, kiedy podszedł do mnie Jake.
-Czesc mała - uśmiechnął sie i oparł sie o mój samochód
- Mała to moze byc twoja pała.
-Wohoho - zaśmiał sie - Co dzisiaj robisz?
-dzisiaj jest poniedziałek wiec bede sie uczyć no i musze iść do pracy - wzruszyłam ramionami.
-no tak zapomniałem o tych twoich zajęciach tanecznych. - wywrócił oczami
-Ej! To jest jedna z najlepszych prac jaka moze byc - szturchnęłam go w ramie, a on sie zaśmiał - Dlaczego w ogóle pytasz?
-Chciałem Cie zaprosić na kawę czy cos.
Juz chciałam odpowiedzieć ze bardzo chętnie ale ktoś mnie w tym wyprzedził. Mówiąc "ktoś" mam na myśli Harrego.
-Ona nigdzie z tobą nie pójdzie Johnson!